W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Robert i James o koncertach Big4 dla So What!, cz. 1
dodane 22.11.2010 22:40:57 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2036
W najnowszym MetClubowym magazynie So What! (nr 17.3), znajduje się obszerna relacja Steffana Chiraziego oraz kilku fanów, ze wspólnych koncertów Wielkiej Czwórki. Relacja Steffana poprzeplatana jest wywiadami z muzykami Metalliki, które to wywiady będziemy powoli zamieszczać. Na pierwszy ogień idzie Robert i James, przedstawiający ideę zorganizowania tych koncertów.



Metallica, Slayer, Megadeth, Anthrax. Skład, który wydawało się nigdy nie powstanie. Ale jest.
Spojrzenie Steffana Chiraziego na pierwsze cztery koncerty Wielkiej Czwórki, od wewnątrz.





Robert: Więc, pamiętam jak siedziałem w samolocie kilka lat temu. Wydaje mi się, że to ja podsunąłem ten pomysł [wspólnych koncertów], James go podchwycił, w zasadzie to napalił się, zapalił pochodnię i był bardzo podekscytowany tym, że mogłoby to być możliwe. Pamiętam, że zapytałem, czy te zespoły kiedykolwiek grały razem ze sobą na jakimś koncercie, tak niewinnie, wiesz...
Steffan: Brałeś udział w oryginalnym Clash of The Titans w 1990 roku, ze Slayerem, Megadeth, Testamentem i Suicidalami.
Robert: Yeah, to prawda, pamiętam, że Ty też tam byłeś. Dla Suicidali to było wówczas wyzwanie, bo były plotki, że obóz Megadeth nie chciał nas tam. Skończyło się to nastawieniem się Slayera i Suicidali przeciwko Megadeth i Testamentowi, co było nieco dziwne. Pamiętam, że byli członkowie tych dwóch zespołów, którzy byli naprawdę spoko, bawili się i imprezowali z nami, np. Chuck Billy z Testamentu był super wspaniałym kolesiem imprezującym z nami. Ale pozostali już nie.
Steffan: A Slayer z Wami nie imprezował?
Robert: Goście ze Slayera nie byli tak całkowicie po naszej stronie. Czasami perkusista ze strony Megadeth ośmielił się, ale raczej mieli wtedy ścisłe zasady. Teraz Dave wydaje się być dużo bardziej zrelaksowany niż wtedy.
Steffan: Więc generalnie teraz wrażenia masz raczej łagodniejsze, tak?
Robert: O tak, bo jeśli jest duch współzawodnictwa, to jest to pozytywne. Teraz każdy wspiera każdego, wychodzi się i gra najlepszy koncert jaki można zagrać. Właściwie to na rozkładzie są sami znajomi. Jednocześnie, dla mnie w końcu, bo jestem tym bardzo podekscytowany, mogę zobaczyć co robią takie zespoły jak Megadeth. Podobają mi się ich riffy, struktury piosenek, Anthrax zawsze był zabawnym do oglądania zespołem, a Slayer, wiesz, zawsze grają super ciężko i potężnie, a z Lombardo na perkusji mają dodatkowo ten czynnik groove.
Steffan: Czyli wyczuwasz od tych gości, że teraz dużo wygodniej czują się w swoich skórach? I raczej jakichkolwiek oznak dawnych zazdrości do Metalliki już nie ma? A jeśli są, to dlaczego?
Robert: Po pierwsze, tak. Ale odpowiadając na pytanie 'dlaczego' - uważam, że to kombinacja kilku przyczyn. Rzecz jasna, jako nowy członek, widziałem w ostatnich latach zazdrość, ale widziałem też, nienawidzę tego co mówię, może nieco rozczarowania? Bo od Metalliki zawsze oczekuje się, że będzie najcięższa, wiesz? I wydaje mi się, że były chwile w przeszłości, gdy ludzie, tacy jak Kerry czy kilku innych, oczekiwało od Metalliki najcięższych albumów.
Steffan: Dokładnie, dokładnie.
Robert: Ale wiem, że to się zmieniło. Jakieś półtorej roku temu jadłem z Kerrym kolację i było fajnie. Była dobra atmosfera. Oni zaczęli produkcję nowego albumu z Gregiem Fidelmanem, który był też oczywiście i naszym głównym inżynierem dźwięku. Jesteśmy przyjaciółmi, więc obaj pomyśleliśmy, że byłoby fajnie, że byłoby zajebiście móc zagrać kilka koncertów razem. Ale nie wydaje mi się, aby to miało cokolwiek wspólnego z tym, co się teraz dzieje. Jestem naprawdę przekonany, że to James stoi za obecną trasą. I mówiąc to, mam na myśli ludzi, którzy podejmują decyzje. Ale tak, Kerry i ja siedzieliśmy i gadaliśmy.



Steffan: Ale wydaje mi się, że on mógł przypuszczać, że jest poparcie dla wyjścia i zapalenia tej pochodni. Bo raz jeszcze, masz różne podejścia do tej całej sytuacji, mniej 'historyczne', a bardziej 'fanowskie'.
Robert: Tak, tak, to prawda. I tak jak powiedziałem, było w tym nieco niewinności, gdy zapytałem: 'Czy graliście kiedykolwiek razem?, bo ja zagrałem wiele koncertów ze Slayerem i Megadeth, a James powiedział, że Metallica nie grała.
Steffan: James, gdy Robert zapytał Cię, czy Wasze zespoły kiedykolwiek wcześniej dzieliły scenę, czy nie było to czymś ekscytującym, że ktoś zadaje takie pytanie, i pozwala Ci uwolnić pomysł, aby zaczął on żyć? Chodzi mi o to, czy takie myśli chodziły Ci już wcześniej po głowie, ale odrzucałeś je i mówiłeś sobie: <i>'Nie możemy tego zrobić'.
</i> James: Yeah... Wydaje mi się, że ten pomysł był wcześniejszy. Dla mnie jednak, wszystko się zaczęło gdy wchodziliśmy do Hall Of Fame. Miałem to ogromne poczucie nostalgii. Gadaliśmy o zaproszeniu wszystkich, którzy pomogli nam, i to było zajebiste, mieliśmy mnóstwo zabawy. Mówiliśmy: 'Goście, czemu nie zaprosić, obok Johnny'ego Z, wiecie, Rona Quintany, wszystkich z tych wczesnych lat, dawnych kumpli, wszystkich z wytwórni płytowej. Uwzględnijmy wszystkich, uwzględnijmy byłych członków, byłych pracowników, wszystkich. Zróbmy z tego ogromne świętowanie nazwy Metallica. Każdy, kto pomógł nam stworzyć z tej nazwy to, co jest teraz.' Wtedy też to nostalgiczne uczucie zaczęło się rozlewać na cały ten typ muzyki, jaki rozpoczął się na początku lat 80-tych, w L.A., w Bay Area, krystalizowanie się tych wszystkich zespołów objęło to uczucie... wtedy też wpadliśmy na pomysł, aby zaprosić zespoły, które inspirowały nas, czy to Exodus, czy Testament, ktokolwiek, te zespoły, które wiesz, pomagały nam. Zacząłem też wtedy myśleć, dlaczego by całej sceny Bay Area nie zgarnąć na wspólny koncert? Moim pomysłem więc było zebranie tych wszystkich zespołów razem.
Steffan: Jak Exodus, Testament?
James: Exodus, Testament, Forbidden, Vio-lence, bla, bla bla. Lista jest długa.
Steffan: To wciąż byłoby coś zajebistego.
James: Więc to wciąż może się zdarzyć, i wydaje mi się, że byłoby czymś zajebistym, gdyby się wydarzyło, bo uważam, że scena Bay Area nie otrzymała tyle szacunku, na ile zasłużyła. I wtedy to rozszerzyło się na, wiesz, a co z Wielką Czwórką. I tak to się wszystko zaczęło.
Steffan: Racja, racja, racja.


Robert: Pamiętam, że Dave Mustaine, wiele lat temu, na Clash of the Titans, również miał takie wizje. On właściwie mówił, że chce Wielkiej Czwórki. Chodzi mi o rok '90, '91. Wtedy, gdy bylismy na tej trasie.
James: Ale wtedy nie był dobry czas na to. Niezbyt dużo czasu przeminęło. Teraz nasze zespoły wciąż grają, i wciąż żyjemy, dlaczego więc właśnie nie teraz?
Steffan: W porządku. Pomówmy o obawach, jakie z pewnością były, szczególnie, jeśli chodzi o Dave'a Mustaine'a.
James: Wiesz, to relacje między mną a Davem, relacje między Davem a Kerrym Kingiem... Chodzi mi o to, że było wiele, wiesz, napięć pomiędzy poszczególnymi członkami. Ja chciałem być pewny, że wszystko jest już w porządku. To jest... 'Czy możemy zobaczyć, co się wydarzy? Szczególnie w Europie, heavy metal wciąż jest tam żywy, ma się dobrze i niemal powstał z grobu w ostatnich pięciu, dziesięciu latach, a my wciąż po to tu jesteśmy. Czy to nie jest niewiarygodne? Zróbmy najlepszy metalowy koncert jaki tylko jest możliwy, i niech nas wszystkich ten pęd poniesie.' Nie potrzebujemy waśni między zespołami, i wiesz, ze swojego doświadczenia wiem, że to na imprezie na zakończenie trasy ma się dopiero okazać, która kapela jest najlepsza. To jak: 'Yeah, to koniec, i hej, to ty jesteś tym [najlepszym] perkusistą.' Wszytko ma być w atmosferze relaksu, z dala od koncertowego zgiełku, stresu wywiadów i mówienia: 'Muszę tam być za 10 minut, nie mogę więc z Tobą pogadać.'

Przenieśliśmy więc przygodę, jaką jest impreza na zakończenie trasy, na jej początek. I cieszę się, że wszyscy byli w stanie przyjść dzień wcześniej, bo chciałem, aby każdy był tak samo zrelaksowany. Bez wielkich przemówień, bez żadnych 'bla bla bla'. Aby było tak: 'Posiedźmy razem, pogadajmy, i przy którym stole kto by nie skończył, wiesz, będzie spoko'. Nie chcieliśmy, aby był jeden wielki stół, przy którym każdy byłby odseparowany, chcieliśmy bardziej barowej atmosfery, z miejscem na jedzenie, do którego możesz podejść, jeśli chcesz coś zjeść. Jeśli nie zjeść, to się czegoś napić. Co tylko kto chce. I posiedzieć z tym, z kim chcesz. I tak też się skończyło, nastrój był naprawdę dobry, i po raz pierwszy to my jako pierwsi się pojawiliśmy. Byliśmy tam wcześniej. Potem jako drugi przyszedł Dave (Mustaine) i to było coś niewiarygodnego. Chodzi mi o to, że nie mogło pójść lepiej, naprawdę.

Steffan: Wydaje mi się, że rozmawiałeś z nim po raz pierwszy od lat 80-tych.
James: Nie wiem, naprawdę nie wiem. Spotkałem go kilka razy tu i tam, ale naprawdę nie pamiętam, kiedy po raz ostatni. To nie jest takie ważne. Chodzi o to, gdzie jesteśmy teraz, nie tylko z Davem, ale z wszystkimi, to jest teraz. Przeszłość to przeszłość. Ale wiesz, to, że jesteśmy przyjaciółmi teraz nie wytrze całego tego gówna, ale na potrzeby atmosfery tych koncertów, podjudzajmy się nawzajem, ale tylko w dobrym tego słowa znaczeniu. Chcę, aby Megadeth zagrali najlepszy swój koncert, jaki kiedykolwiek by zagrali. Chcę, aby Anthrax i Slayer spisali się na piątkę z plusem, bo to sprawi, że my zrobimy to samo. I ostatecznie wygramy wszyscy, a szczególnie fani. Oni mam nadzieję obejrzą metal najlepszy z najlepszych.







ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet




Waszym zdaniem
komentarzy: 15
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak